poniedziałek, 25 czerwca 2012

Wyniki candy.

Szanowna komisja w składzie : ja, mój kot i syn mieliśmy zaszczyt , drogą "ręcznego" losowania przy pomocy "maszynki losującej " w postaci Mika wyłonić zwyciężczynię mojego pierwszego ( i nie ostatniego napewno) candy.
Wszystko odbyło się według regulaminu. Ilość chętnych , którzy przystąpili do zabawy zaskoczyła mnie bardzo, dzięki wam poznałam wiele ciekawych blogówi bloggerek.
Nie przedłużając:
Wszyscy na stanowiskach. Mik z koszykiem gotowy do losowania.





I proszę Państwa, oto jest!!!!! Wylosowana!!!


Z uśmiechem na twarzy.........


....pragniemy poinformować, że candy u Kangoashji wygrywa......

SELFISI prowadząca blog "My creativeness-selfisi"


Selfisi, proszę o adres na mego maila a po otrzymaniu przesyłki info, że dotarła .
Wtedy pokaże na blogu moją niespodzienkę, która była do wygrania .
Choć wiem, że miałam ujawnić wcześniej co to takiego, ale nieoczekiwanki są fajniejsze:D
Dziękuję wam wszystkim za tak liczny udział w mojej zabawie, za to , że miałam przyjemność poznać was, wasze blogi, dzieła i inspiracje.
Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej i będziecie zaglądać tu od czasu do czasu.
Już niebawem napewno będzie nowe candy.
Zapraszamy.


Pozdrawiamy serdecznie i spokojnej nocy życzymy.

Mała awaria, zabawa i staruszek fotel.


Dziś miało odbyć się losowanie mojego candy, ale z przyczyn technicznych przekładam je na jutro. Moja mała "maszynka losująca" coś dziś jest anty nastawiona do wszystkiego o aparacie fotograficznym już nawet nie wspomnę. Noc nieprzespana za nami, Mik przez kilka godzin wybudzał się płakał, krzyczał przez sen. Rano gdy się zapytała co się w nocy działo to odpowiedział mi tylko, że śnił mu się złodziej, który ukradł mu jego bajeczki. Mam nadzieję, że dzisiejsza noc będzie OK.

Póki co dostałam zaproszenie do fajnej zabawy od IZY z blogu I znów wstaje nowy dzień.
Zabawa w 11 pytań . Oto jakie otrzymałam od niej :


1. Odpoczynek na plaży czy wędrówka po górach? GÓRY ( choć plażę też kocham :)
2. List czy e-mail? LIST
3. Na słodko czy na słono? SŁODKO
4. Gotowanie w domu czy danie gotowe? GOTOWANIE W DOMU
5. Wanna czy prysznic? WANNA
6. Mieszkanie w bloku czy dom wśród zieleni? DOM W ZIELENI ( choć obecnie mieszkam w bloku:/
7. Ubrania stonowane czy kolorowe? STONOWANE 
8. Prezent kupiony czy zrobiony? ZROBIONY
9. Pies czy kot? KOT
10.Poezja czy muzyka? MUZYKA
11. Kino czy teatr? KINO




A to moje pytania:

1.  Beza czy ptyś?
2. Pieczenie ciasta czy gotowanie obiadu?
3. Do lasu czy na łąkę?
4."Czysta krew " czy " Zmierzch" ?
5. Włosy kręcone czy proste?
6. Pociągiem czy samochodem?
7. Straszniejszy pająk czy mysz?
8. Spodnie czy spódnica?
9.Siatkówka czy piłka nożna?
10. Paulo Coelho czy Janusz Wiśniewski?
11.Rock czy pop?

Do zabawy zapraszam :
Maciejkę  IGŁA I AGRAFKA
Agatę z GARDEN OF DREAMS
GUCIĘ z DOMOWE PIELESZE
Anetę z ANEAART
Raeszkę z NA PRZEKÓR NUDZIE.

Oczywiście udział w zabawie nie jest przymusowy.

Na koniec pokażę moją zdobycz. Stoi sobie grzecznie juz od 2-óch miesięcy i czeka w kolejce na nowe życie. Powiem wam, że chyba nigdy nie siedziałam na wygodniejszym fotelu. Dolna poducha jest na sprężynach a ta na oparciu niesamowicie wyprofilowana, pomijając wypłowiałą tapicerkę o pięknym wzorze stan fizyczny fotela naprawdę super, nie skrzypi, nie chybocze, żadnych luzów. Jedynie do lakierowania i przetapicerowania. Materiał już mam załatwiony, wzór taki sam tylko muszę sobie wybrać czy w kolorach oliwki z delikatnym starym złotem czy w barwie duck egg . Jutro mają przyjść próbki materiału z Radomska , znając moje zdecydowanie realizacja tapicerowania znów przesunie się w czasie :D
Jest to moja perełka , na którą czaiłam się bardzo długo i w końcu udało mi się go kupić oczywiście na All... za bardzo maleńkie pieniądze ( co też sprawia, że lubię go jeszcze bardziej :D



Pozdrawiam was serdecznie i życzę spokojnej nocy.
Ps. Jakiś łaciaty wyszedł mi ten post:)

sobota, 23 czerwca 2012

Ojcowie...


...prawie za każdym razem, gdy przyjeżdżam do domu słyszę od mamy lub babci wspominkę z dzieciństwa " a pamiętasz Asiu jak byłaś mała , stałaś w drzwiach do domu i płakałaś bo padał deszcz a przecież tata nie wziął parasolki do pracy i zmoknie, albo jak chowałaś dla niego bułki i ciastka a potem zapominałaś o tym i mama znajdowała je po tygodniach spleśniałe ". A Asia tego nie pamięta :D ale sukcesywnie jest to mi przypominane zarówno na osobności jak i na forum bardziej publicznym. Od małego jakoś tak miałam , że lubiłam kręcić się za nogą tatową. Gdzie on tam zaraz i ja starałam się być. Choć nie raz byłam przepędzana:D Ale często lubiłam czas spędzać razem z nim w stolarni ( tata-stolarz z zamiłowania ). Coś tam zbijałam , majsterkowałam, w późniejszych czasach lakierowałam drewno, boazerię. Coś we mnie chyba z tego zostało. Z biegiem czasu twierdzę , że mama miała chyba rację mówiąc , że mam wiele cech odziedziczonych po ojcu. Próbowałam trochę się od tego bronić- ale taka jest prawda.
 Tata jest leśniczym i oto w internecie wpadł mi taki odpowiedni bukiecik dla niego, adekwatny do jego zawodu ( choć nie lubi grzybów , ale lubi je zbierać :D Tak jak on, kocham las i wszystko co z nim związane. Niestety odległość sprawia , że nie mogę dziś być w rodzinnym domu i złożyć mu życzeń osobiście . Na tę chwilę pozostaje tylko telefon i kartka.


Mik też ma małą niespodziankę dla swego "ukochanego tatki".

A ja chciałabym złożyć najserdeczniejsze życzenia naszym wszystkim kochanym tatom ,
zdrowia, radości i pociechy ze swoich dzieci i najbliższych.

Pozdrawiam serdecznie w tę słoneczną acz wietrzną sobotę.

środa, 20 czerwca 2012

3 w 1

Mój projekt prawie skończony .Mówię prawie gdyż zabrakło mi fugiiiii. Mam problem teraz z dokupieniem tego samego koloru. A miało być tak pięknie. :)
Tak, tak zgadza się , ta mozaika to pokruszony blat mego stolika balkonowego, który pierwotnie był szklany, ale w Sylwestra jakieś ćwierćinteligenty między blokami puszczali fajerwerki. Na efekt nie trzeba było długo czekać , jedna z rac wpadła do nas na balkon odbijając się od okna wybuchła na stoliku, który był ostreczowany, rozbijając szklany blat w drobny mak. Był też i mini pożar, gdyż paliły się wszelakie folie, były też dziury w elewacji i okopcone ściany. Obraz jak po wojnie. Nie dowierzałam w to co zobaczyłam , gdy wróciliśmy na drugi dzień. Ale było minęło, połatane, posprzątane, tata dociął mi blat a ja oskubałam rodzinę z końcówek glazury nie mogąc się zdecydować , które położyć, postawiłam na tradycyjne białe. Myślę , że efekt wyszedł OK. Tylko jeszcze ta fuga...




Zostając ze stolikiem w tle, chciałabym pochwalić się wam moją nową "starą" zdobyczą wylicytowaną ma All... Temat nakręciła mi siostra, która wyszperała to cudo w sieci. Stojaczek na jajeczka. Niewielka rewelacja, którą gdzieś już u kogoś widziałam, ale tak mi się podobała, że szok. A tu proszę. Udało mi się kupić za tak śmieszne pieniądze, że szkoda gadać. Osoba , która to wystawiała, nie bardzo wiedziała do czego to służy, bo podpisane było "stojak na kieliszki" a ni w ząb żaden by tam nie pasował:D Oczywiście kogut wraz z całą resztą przejdzie metamorfozę ( w zasadzie jest już w trakcie, co pokaże później ). Jednak mam jakiś pociąg do tych kogutów:)





I na koniec pokaże co przyniósł mi wczoraj listonosz.






Jest to kartka na 60 urodziny mego taty, zamówiona specjalnie u AGATY z GARDEN OF DREAMS.
Jest wspaniała. Tyle detali utrzymanych w spokojnej tonacji delikatnego pudrowego różu i czerni.
Dziewczyna cuda tworzy.
Dziękuję.

Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim pięknego dnia.



piątek, 15 czerwca 2012

Brak czasu.

I to w dodatku przewlekły. Tysiące pomysłów a za mało godzin, dni, wolnego czasu by to wszystko zrealizować. Kończąc pracę o 18 trudno jest z organizacją wieczoru gdy tyle w domu trzeba zrobić. Wczoraj zarwałam pół nocy ślęcząc do 2 : 00 nad moim nowym "starym" projektem. Tak naprawdę ostatnimi dniami absorbuje mi to każdą wolną od wszelakich zajęć minutę. Ale o tym wkrótce.
A teraz chciałabym się pochwalić moją wygraną w candy u SHIRAJI . Śliczny w kolorze lawendy zapiśnik czyli moja nowa " pamięć zewnętrzna " Idealny by schować w torebce , nawet tej najmniejszej. Oczywiście paczuszkę wraz z kawą i herbatą ( zniknęły na dzień dobry :) dostałam już jakiś tydzień temu ale oczywiście brak czasu stanął mi na drodze by móc się tym małym cudem pochwalić wcześniej. Zdjęcia może nie najlepsze bo robione cichaczem , na szybkiego w pracy i to jeszcze telefonem . Dziękuję za wygraną i życzę wszystkim udanego weekendu.





A to już moja pierwsza lista zakupów ( niewielka ale ja i o tym mogę zapomnieć :).


No i zapowiedź mego projektu. Jak myślicie co to będzie ?
( mam nadzieję , że dziś skończę bo jeszcze jedna zarwana noc i padnę na twarz :)


środa, 6 czerwca 2012

Na okrągło.

To co chodziło za mną przez kilka ostatnich dni - babciowe obwarzanki. Szczerze mówiąc nigdy sama jeszcze ich nie robiłam, bo po co jeżeli babcia robi je najlepsze na świecie. Niestety ten świat tak mi się ułożył, że mam do babci trochę daleko więc trzeba było spróbować samej. Reasumując - moje gniotki chyba zdały test. Chłopaki zajadali się nimi jeszcze o 22.00 ( trochę późno zaczęłam przygotowania:). Może wyglądem nie powalają ale w smaku uhmmmm, jak u babci:) Zobaczcie same .





OBWARZANKI babci Stefci :D
* 0,5 kg twarogu
* 0,5 szklanki cukru
* 3 całe jajka
* płaska łyżeczka sody
* płaska łyżeczka proszku do pieczenia
* opakowanie cukru waniliowego
* mąki tyle ile wchłonie

Z tych ilości wychodzą około 2 półmiski ( takie jak na zdjęciu :)

Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego dnia.

piątek, 1 czerwca 2012

Dzieci...

... no w tym dniu, nie można o nich nie wspomnieć. Mój dzieć przebudził się dziś przed 5 rano i tak już zostało gdyż zauważył przygotowany na podłodze prezent dla niego. No i jak tu można było spać dalej. Wpadł od razu do nas do sypialni i chyba cały pion w bloku słyszał , że Mikołaj prezent dostał. Myślałam ,że to około 8 godzina ale szybki rzut oka na zegarek powalił mnie . To dopiero 5 rano a jemu nie w głowie już spanie było. Masakra.
Urządziliśmy dziś wagary od przedszkola i od pracy , planując wyjście do centrum gdzie organizowany jest co roku Ogólnopolski Dzień Dziecka. Niestety pogoda szybko zmusiła nas do zmiany tych planów.
Ulewie końca nie było. No cuż czasami i tak bywa. W strugach deszczu pod parasolami wróciliśmy do domu.
Ale dla Mika i zła pogoda nie popsuła dobrego humoru. Tak naprawdę najbardziej  cieszył się chyba z tego, że nie musiał iść dziś do przedszkola.

  Mój kochany łobuz Mik.






 Wszystkim dzieciakom, i tym małym i tym większym życzę samych wesołych pogodnych dni, wypełnionych po brzegi zabawą, przygodą ,watą cukrową, lodami i wszelkimi łakociami ( nie zapominając przy tym o obowiązkach i nauce;)

Pozdrawiam i życzę udanego weekendu.