sobota, 26 maja 2012

Mamy...

...nie jest lekko nią być, ale nigdy bym nie zmieniła tego stanu rzeczy. Nie wyobrażam sobie , że mogłoby być inaczej. Mój mały Mik dostarcza mi tyle emocji , że nie sposób się nudzić. Nie zawsze są pozytywne, ale to już jest wpisane w naszą rolę. Łzy stanęły mi w gardle gdy wczoraj ( ! ) po moim powrocie z pracy biegł przez całe mieszkanie  krzycząc: "mamusia wróciła!!!" by dać mi włąsnoręcznie wykonaną w przedszkolu laurkę.
Patrząc na tył laurki można było dowiedzieć się co było na obiad w przedszkolu:D Cudownie jest być mamą.

Ja dla swojej mamy nie mogłam osobiście wręczyć kwiatów i życzeń, dlatego przedwczoraj w nocy przygotowałam mini paczuszki z broszkami w dwóch wersjach : jasna dla mojej mamy, czerwona dla mamy mego męża.




Chciałabym złożyć najserdeczniejsza życzenia wszystkim mamom ,
aby każdy dzień był słoneczny,
aby każda chwila była przepełniona radością,
aby nigdy nie zabrakło nam energii, cierpliwości i spokoju .
Niech szczęsliwe uśmiechy dzieci rozwiewają wszelkie troski.


Pozdrawiam serdecznie i spokojnej nocy..

czwartek, 24 maja 2012

Moje pierwsze CANDY imieninowe.

24 maja - właśnie w tym dniu obchodzę imieniny dlatego tym razem postanowiłam JA dać komuś prezent. Sama biorę udział w losowaniach waszych cukierasów więc też chcę dać coś od siebie.
Mam nadzieję, że wszystko się uda jak należy. Trochę strach , bo to pierwszy raz ;D
Tak więc zasady takie jak zwykle wszędzie :
 * póki co proszę o udział osoby posiadające bloga
 * o zostawienie komentarza z kolejnym numerkiem wpisu
 * podlinkowany banerek na waszych blogach
 * miło mi będzie jeśli zostaniecie ze mną na dłużej dodając mój blog do obserwowanych , ale to nie jest       wymagane.

Losowanie odbędzie się za miesiąc czyli 24 czerwca.
Małe rączki mego Mika wylosują osobę , która otrzyma paczkę NIESPODZIANKĘ, która to w najbliższych dniach ( mam nadzieję ) przestanie być niespodziankę i ujawnię ją popierając fotkami ( których póki co nie mogę zrzucić na komputer bo czytnik kart mi się popsuł :)

Tu baner dla was i życzę udanej zabawy i miłego słonecznego dnia.


A wszystkim Joannom oczywiście samych pięknych chwil i wszystkiego tego o czym tylko zamarzą :D

sobota, 19 maja 2012

Pijany kogut.

Muszę pokazać wam moją zdobycz, zakupioną na stoisku monopolowym w jednym ze sklepów na osiedlu:)
Raczej wygląd butelki zachęcił mnie do kupna tegoż napitku rodem z Mołdawii niżli sama jego zawartość:D
Dostojny szklany kogut dość dużych gabarytów, ledwo go przytachałam do domu wraz z resztą zakupów uważając przy tym by się nie potknąć i nie upaść bo obciach byłby gdyby trunek polał się po krawężniku :D A i koguta szkoda by było. Ale wszyscy dotarliśmy w jednym kawałku. W przyszłości mam plan wypełnić go nalewką z aronii lub żurawiny. Pięknie będzie się prezentował z taką zawartością :D





Zakupiłam dziś ciąg dalszy kwiecia na balkon, który ciągle jest w rozsypce. Ale powoli, powoli dojdę do ładu i tam . Bardzo lubię niecierpki, tylko zawsze skaczę razem z nimi po balkonie szukając cienia.




Mąż zaczepił mi pergolki według jego pomysłu. Powiem szczerze, że podoba mi się umiejscowienie ich. Może nic szalonego ale jak na moje warunki to mi bardzo odpowiada.
Stały chyba ze 2 lata bezużyteczne aż w końcu znalazły swoje miejsce.
Będą wsparciem dla fasolki ozdobnej.



Znalazło się również miejsce dla wiewióry i koliberka tylko tuje coś mi podupadły :D

Więcej zdjęć wrzucę jak mój balkon nabierze wyglądu godnego pokazania.



Życzę wszystkim spokojnej nocy.




czwartek, 17 maja 2012

"Kwiatki, bratki i stokrotki..."

...akurat żadnych z wyżej wymienionych w chwili obecnej nie posiadam, ale za to zakupiłam sobie Lobelię. Wyjątkowo w tym roku również w kolorze hmmmm fuksji??? :D A więc na warsztat poszły właśnie one, zaraz za nimi krzaczek biednej lawendy , a biedny dlatego gdyż uratowany podejrzewam od wyrzucenia na śmietnik.
Gdy ją kupowałam na ostrej przecenie w Tesco była wysuszona na drzazgę, zwiędnięta na amen i prawdę mówiąc nie wiedziałam czy ożyje. Nie wiem czemu mam straszne ciągoty do wykupowania kwiatków doniczkowych przeróżnej maści i koloru z przecen w marketach. Może dlatego , że cieszy mnie gdy widzę jak powracają do życia a nie raz zakupowałam bardzo ciężkie przypadki. Tak więc lawenda dostała drugie życie i nową doniczkę a wraz z nią jeszcze kilka innych kwiatków.
Mam zapał na zrobienie w tym roku naprawne kwiecistego balkonu. Najbardziej zszokował mnie mój mąż, który całkiem nie wnikając w to co robię na balkonie i jakie mam zamiary zaproponował mi super pergolę na balustradę. Ale o tym w bliskiej przyszłości bo jutro rano przechodzi od słowa do czynu.



Nawet udało mi się zakupić kwiatowe rękawiczki ogrodowe .

( Kosztowały majątek ;D )



A na zakończenie mój chytrus , leniwiec domowy przyłapany na tym w czym jest najlepszy...





wtorek, 15 maja 2012

Muszę się pochwalić...

...bo właśnie dziś 15.05.2012 otrzymałam moje pierwsze wygrane candy!!!!! Siedziałam w pracy i patrzyłam się na paczkę walcząc sama ze sobą "otworzyć , nie otworzyć, otworzyć , nie otworzyć , otworzyć trochę później czy w ogóle jak wrócę do domu". Aż koleżanka ściągnęła mnie na ziemię, gdyż sama była ciekawa co jest w środku, a tam..... piękny zdobiony zegarek, właśnie taki miarkowałam zadobyć . A tu taka niespodzianka. Szalenie mi się podoba i tak cudownie "spokojnie" tyka.
Dziękuję miriamart z całego serca , za wspaniałą zabawę i super niespodziankę. A oto mój nowy pokazywacz czasu.
Pozdrawiam serdecznie.




niedziela, 13 maja 2012

Legoludki.

No i skończyłam. Miało być coś prostego i na niebieskim tle - czyli zaproszenia na 6 urodziny syna koleżanki.
Powiem wam, że myślałam , że szybciej mi ta robotka pójdzie. Sto lat nie malowałam kredkami a tu jeszcze 18 x kolorować to samo. Ale jakoś się uwinęłam. I wyszły sobie takie oto Legoludkowe zaproszenia.

Pozdrawiam serdecznie.

niedziela, 6 maja 2012

W końcu jestem.

... to był pracowity okres w firmie - przeprowadzka- to była masakra. Przerzucić wszystko do drugiego lokalu i w między czasie sprzątać i odświerzać ten poprzedni. Dobrze , że mój mąż nam pomógł bo miesiąca by zabrakło. Odnalazłam się również w zupełnie nowym fachu - szpachlowanie i gładzenie. Mogę sama z moim ślubnym zaczynać remont w mieszkaniu , bo ściany i sufity wołają o pomstę do nieba....a i na tym zamieszaniu schudłam 2 kg, dzień w dzień po 12 godzin w pracy. Dobrze, że to już za mną.
Mogę spokojnie wrócić do swoich przyjemności.
Pokarzę wam kawalątek mego "zielonego pokoju" , który jest niezamieszkały i służy jako szwalnia, prasowalnia, czasami suszarnia lub noclegownia:)
Miałam problem z dobraniem żyrandola do tegoż pokoiku właśnie. Wstyd się przyznać ale przez prawie 6 lat odkąd się wprowadziliśmy wisiała zwykła żarówka z lampionem papierowym i to jeszcze krzywo:)
Wzięłam się w końcu na odwagę by zrobić sama jakiś żyrandolik, nie za wielki ale odpowiadający moim gustom i zapotrzebowaniom. Tak więc powstało oto coś takiego:




Nie jest to może mistrzostwo świata i arcydzieło, ale daje przytulne światło
i miło się prezentuje w moim niewielkim "zielonym" pokoju do wszystkiego:)

Życzę miłego niedzielnego wieczoru.